google0d32ab1f75dbe813.html

Wspomnienie o prof. Z. Bakanowskiej - reportaże i wspomnienia

Przejdź do treści

Menu główne:

Reportaże, artykuły
Nawet gdyby całe niebo
stało się pergaminem,
drzewa z wszystkich lasów
zamieniły się w pióra,
a każdy człowiek stałby się pisarzem,
to niemożliwe byłoby spisanie
wszystkiego, czego nauczyłem się
od moich nauczycieli.

rabbi Yohanan ben Zakkai


Wspomnienie
o Pani Profesor
Zofii Bakanowskiej
 
Rok 1952 to rozpoczęcie przeze mnie edukacji szkolnej. W tym roku uruchomiono Państwową Podstawową Szkołę Muzyczną nr 2 im. Stanisława Moniuszki przy ul. Kawęczyńskiej na warszawskiej Pradze. Rodzice, widząc (i słysząc) moje zdolności muzyczne skierowali na egzamin wstępny, który prowadził ówczesny dyrektor szkoły, Jan Kolasiński. Pamiętam, że najpierw wystukał na stole jakiś prosty rytm i kazał powtórzyć. Później zagrał na fortepianie krótką melodię i powiedział, żebym również powtórzył. Widocznie spełniłem te warunki, skoro zadecydował oglądając moją dłoń: — Będziesz grał na skrzypcach.
 
Moją profesorką w szkole na Kawęczyńskiej, wprowadzającą mnie w arkana gry skrzypcowej, była pani Zofia Bakanowska (zdjęcia obok i poniżej pochodzą z lat międzywojennych).
Była to starsza już pani o szlachetnych rysach i siwych, wręcz białych, lekko falujących włosach. Zawsze przychodziła ubrana w czarną, długą suknię, która jakby uwydatniała Jej cechy charakteru: prostotę stylu bycia i pewną surowość połączoną z wielką cierpliwością w stosunku do uczniów, stawiających przecież dopiero pierwsze kroki na muzycznym Parnasie.
Zofia Bakanowska z domu Kobylińska urodziła się w 1887 roku w rodzinie ziemiańskiej na Podlasiu, znanej z postawy patriotycznej już od czasów Sejmu Czteroletniego.
Wspominała mi o tym, że była uczennicą znakomitego polskiego skrzypka, pedagoga i dyrygenta – Stanisława Barcewicza podczas studiów w Instytucie Muzycznym. Mogło to mieć miejsce między 1905 a 1914 rokiem; niestety dokładna data studiów Zofii – na ów czas – Kobylińskiej nie jest mi znana. Pani profesor ukończyła również studia na Hochschule w Berlinie. Bliższe dane odnośnie studiów na tej drugiej uczelni muzycznej nie są – na razie – mi wiadome. Napisałem „na razie”, gdyż będę mógł zobaczyć i – być może – zeskanować lub sfotografować dyplom Pani profesor, będący własnością wnuka.
Z rozmowy z drugim wnukiem dowiedziałem się, że przed II wojną światową Zofia Kobylińska koncertowała jako skrzypek-solista. Następnie poznała i później wyszła za mąż za urzędnika państwowego o nazwisku Bakanowski, pochodzącego w prostej linii od jednego z najbardziej zasłużonych dla Polski rodów tatarskich.
Po II wojnie światowej nie kontynuowała kariery solistycznej lecz zajęła się pracą dydaktyczną. Głównym powodem był uraz prawej dłoni, jakiego doznała podczas strojenia swojego instrumentu. To co wiem, była pedagogiem w szkole będącej poprzedniczką „Kawęczyńskiej” i pamiętam, że jeszcze przez rok, czy dwa, przychodziło do niej na lekcje skrzypiec kilkoro uczniów z tzw. działu młodzieżowego.
Zofia Bakanowska zmarła w Warszawie 25 stycznia 1985 roku w wieku 98 lat. Z relacji wnuka wynika, że do końca swoich dni zachowała jasność umysłu i stosowną do wieku sprawność fizyczną.
Jest pochowana w grobie rodzinnym na Cmentarzu Bródnowskim w kwaterze 54A.

Pamiątką po Pani profesor Zofii Bakanowskiej są dla mnie nuty Koncertu nr 9 a-moll Charlesa Beriot otrzymane jako nagroda za bardzo dobre postępy w nauce na zakończenie piątej klasy z Jej podpisem. Koncert ten wykonałem na zakończenie mojej podstawowej muzycznej edukacji na szkolnym popisie, a odręczne, pisane ołówkiem na nutach przez Panią profesor zapiski, stanowią dla mnie nieomal relikwię.

Krzysztof Bachorzewski

Powyższe wspomnienie ukazało się w publikacji pt. „Historia Szkoły Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Warszawie” wydanej z okazji jubileuszu sześćdziesięciolecia istnienia szkoły – 23 czerwca 2014 roku.

 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego