google0d32ab1f75dbe813.html
Menu główne:
Ogólnopolskie Warsztaty Artystyczne Prawników – Łagów 2000
Prawnicy
i Muzy
Zmęczony pracą nad kolejnym numerem „Gazety Sądowej"
oraz borykaniem się z trudami codziennego życia
z radością przyjąłem zaproszenie na imprezę...,
o której nic nie wiedziałem.
Jadąc pociągiem zastanawiałem się nad tym,
czy i jak prawnicy, obcujący na co dzień
z suchymi tekstami kodeksów, ustaw, rozporządzeń czy zarządzeń,
potrafią zaszaleć artystycznie?
Czy naprawdę potrafią przenieść się do krainy wyobraźni i porwać innych?
Oto mój czterodniowy pamiętnik-reportaż.
Organizatorem tegorocznych Ogólnopolskich Warsztatów Artystycznych Prawników był Zarząd Oddziału Zrzeszenia Prawników Polskich w Zielonej Górze. Na miejsce spotkania obrano miejsce wyjątkowe: położony wśród lasów i jezior Łagów Lubuski, z górującym nad nim XVII-wiecznym zamkiem Joannitów. Miejsce, które swoją urodą na pewno podkreślało charakter i cel Warsztatów.
Uczestnicy tej imprezy zostali ulokowani w Ośrodku Wypoczynkowym Nadleśnictwa Świebodzin „Leśnik", tuż nad jeziorem, w obszernym parku z pięknymi okazami drzew nie występujących gdzie indziej w Polsce, m.in. północnoamerykańskim tulipanowcem czy daglezją. Sam ośrodek, wygodny i funkcjonalny, sprzyjał zarówno produkcjom artystycznym, jak też spotkaniom czysto towarzyskim.
Czwartek
Po trudach podróży, jeszcze w niepełnym gronie, ale troskliwie przyjęty przez organizatorów, zasiadłem do kolacji, Pierwsze ciekawe spojrzenia na nieznajomych, radosne spotkanie z osobami znanymi mi jeszcze z tegorocznej zimowej spartakiady prawniczej w Zakopanem. A po kolacji - klasyka, czyli wieczorek zapoznawczy. Pierwsze lody zostały szybko przełamane i zapominając o całym świecie, przy niezłej muzyce bawiłem się do późnej nocy.
Piątek
Pierwszy dzień Warsztatów. Organizatorzy zaskoczyli wszystkich i zaprosili na zwiedzanie umocnień Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (Oder-Warthe-Bogen Festungsfront) oraz rezerwatu nietoperzy. System umocnień budowany był po pierwszej wojnie światowej, zaniechano budowy na rozkaz Hitlera kilka lat przed wybuchem kolejnej wojny z powodu nieprzystosowania do nowoczesnego pola walki. Pozostało kilkadziesiąt kilometrów podziemnych korytarzy, łączących ze sobą położone na powierzchni bunkry i stanowiska ogniowe. W tych to korytarzach, od lat zamkniętych, zagnieździły się nietoperze. Właściwie jest to największe zimowisko nietoperzy w Europie. Według naukowców spotkać tam można kilkanaście gatunków nietoperzy występujących na całym naszym kontynencie.
Trasa turystyczna prowadziła trzydzieści kilka metrów w głąb jednego z bunkrów, aż do poziomego korytarza, którym po kilkuset metrach docierało się do głównego, już wielokilometrowego ciągu, w którym w latach świetności jeździła nawet kolejka wąskotorowa. Tam właśnie znajduje się rezerwat ścisły nietoperzy, otwarty jedynie dla naukowców badających ich zwyczaje i fizjologię. Trasa turystyczna omija rezerwat, ale na ścianach dość często spotkać można było śpiące stwory (ni to myszy, ni to ptaki, na dodatek wiszące główkami w dół). Jedynym oświetleniem w tych warunkach były latarki, ledwo rozjaśniające ciemność tuneli. Można było poczuć się nieswojo. Ulgę sprawiło wyjście na powierzchnię i zachłyśnięcie się barwami jesieni; ZPP załatwiło nawet piękną pogodę.
Wieczorem, na zamku łagowskim, w pięknej sali rycerskiej organizatorzy Warsztatów zaprosili uczestników do udziału w biesiadzie staropolskiej. Przy pysznym jadle, w towarzystwie doborowej orkiestry wszyscy przednio się bawili.
Wcześniej zaproponowano uczestnikom udział w konkursie interpretacji piosenki biesiadnej. Jury w składzie: Ewa Madej - sędzia NSA w Katowicach z siedzibą w Gliwicach (przewodnicząca), Marek Czecharowski - sędzia Sądu Apelacyjnego z Warszawy, Andrzej Josse - radca prawny z Tychów, a jednocześnie wiceprzewodniczący ZG ZPP oraz Krzysztof Karpiński - również sędzia warszawskiej apelacji, znany jazzman i uczestnik poprzednich Warsztatów, oceniało produkcje artystyczne w dziedzinie ostatnio w Polsce popularnej i tworzącej klimat do wzajemnego poznania i nawiązywania przyjaźni.
Najwyżej zostały ocenione i uhonorowane pierwszymi nagrodami występy Katarzyny Jabłońskiej, aplikantki radcowskiej z Katowic oraz Janusza Cubały (brata znanego także z naszych łamów Andrzeja), „prawnika honoris causa", również częstego gościa na Warsztatach.
Wyróżnieni zostali także następujący uczestnicy tego konkursu (cytuję za komunikatem jury):
Małgorzata Ciecierska - sędzia Sądu Rejonowego w Bytomiu, „wielka artystka ludowa" za wykonanie „Głębokiej studzienki";
Elżbieta Burzyńska - adwokat z Tarnowskich Gór za profesjonalizm w amatorstwie;
Andrzej Skurski - adwokat z Mikołowa za aktorską interpretację piosenki biesiadnej;
Małgorzata Wolf-Mendecka - sędzia NSA z Ośrodka Zamiejscowego w Katowicach za repertuar uwzględniający osoby kochające inaczej w pieśni „Graj piękny Cyganie";
Norbert Piskorz - komornik z Zielonej Góry za właściwy dobór repertuaru z uwzględnieniem nazwiska („Wszystkie rybki śpią w jeziorze") oraz zaproszenie do współpracy damskiego chórku (z uwzględnieniem urody);
Barbara Błaszczyk - sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie za oryginalny repertuar wzbogacający kanon piosenki biesiadnej;
Bożena Kołodziej - radca prawny z Gliwic, za odwagę i żywiołową spontaniczność.
Ten nieco długi werdykt jury charakteryzuje jego wnikliwy osąd występujących artystów-prawników (tak, ta kolejność nie jest przypadkowa i będzie występowała do końca). Proszę również zauważyć, że konkurs ten zdominowany był przez uczestników ze Śląska, gdzie śpiewanie ma swoją wielką tradycję, gdzie również działa spiritus movens wszystkich poczynań artystycznych i sportowych prawników, mecenas Andrzej Josse. Na Warsztaty przyjechał busem z silną ekipą i swoją delikatną rubasznością tworzył niezapomnianą atmosferę. Został doceniony, bowiem pasowano go na rycerza zamku łagowskiego.
Sobota
Sobota stała się dniem prezentacji twórczości przybyłych na Warsztaty artystów-prawników, choć nie tylko. Prezentację rozpoczęła wystawa prac fotograficznych Danusi Witkowskiej ze Swarzędza, artysty-fotografika nie będącej prawnikiem, lecz zaprzyjaźnionej z Warsztatami. Artystka pokazała akty kobiece osadzone w pejzażu oraz portret i akt męski, których modelami byli Murzyni. Prace zostały wykonane w konwencji czarno-białej i cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem zwiedzających.
Grafikę czarno-białą (rysowanie piórkiem) zaprezentował Wojciech Cyruliczek, sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu. Maluje od 1986 roku, miał ponad 25 wystaw indywidualnych, pisze również aforyzmy.
Agnieszka Kujawiak-Górna, sędzia Sądu Rejonowego w Gorzowie Wlkp. pokazała swoje malarstwo olejne, grafikę i temperę. Zwierzyła się, że maluje „od zawsze". Jej obrazy, nieco niepokojące w wyrazie portrety, oglądano z dużą ciekawością. Znaleźli się chętni na zakupienie niektórych prac, czym wprowadzili autorkę w miłe zakłopotanie, bowiem nie liczyła na tak duże wzięcie.
Fotografię barwną zainspirowaną przyrodą (pejzaże, zwierzęta) zaproponowała Maria Śliwowska, radca prawny z Gliwic. Również i ona spotkała się z ciepłym przyjęciem zwiedzających, chcących kupić niektóre ze zdjęć.
Piękną fotografię górską przedstawił adwokat z Legnicy, Roman Szelągowski. Krajobrazy alpejskie oraz pejzaż okolic Elbrusa na Kaukazie ukazały cały majestat tych wysokich gór, zaś zjawiska atmosferyczne sfotografowane w Tatrach, i Bieszczadach - przyrodę pełną grozy. Widać było w tych zdjęciach wielką miłość autora do gór i pokorę wobec ich ogromu.
Po prezentacjach malarsko-fotograficznych uczestnicy Warsztatów zostali zaproszeni na pokaz mody. Małgorzata Gruszecka, adwokat z Bolesławca, zaprezentowała kolekcję ubiorów damskich i męskich takich znanych projektantów, jak: Xymena Zaniewska czy Jolanta Załęcka. Tworzywem dla tych kreacji był len z zakładów „Orzeł" SA w Mysłakowicach. Mnie len zawsze kojarzył się z przaśnym szarym lub beżowym kolorem, atu zaskoczenie: czerwienie, zielenie, błękity. Odzież tę prezentowały licealistki z Torzymia oraz - tu jeszcze większa niespodzianka - uczestniczki i uczestnicy Warsztatów.
Po tej uczcie dla wzroku nastąpiła uczta dla ciała - uroczysta kolacja. Ale trwała krótko, bowiem na uczestników czekały jeszcze prezentacje artystów-prawników spod znaku Kalliope i Erato oraz Terpsychory.
Ta część prezentacji rozpoczęła się bardzo mocnym akcentem. Na zaimprowizowanej scenie miejsca zajęli: Miłka Tenerowicz, radca prawny z Poznania oraz Janusz Cubała - oboje nie pierwszy raz występujący na Warsztatach. Prowadzili ze sobą poetycki dialog kobiety i mężczyzny. Dialog o miłości spełnionej i niespełnionej, fascynacji, pełnych bólu zawodach życiowych, chwilami filuterny. Niech będzie tego przykładem wiersz Miłki pt. Kotka:
Kiedy podrapiesz mnie za uchem
Ja zacznę cichutko mruczeć,
l może powiem, że Cię lubię?
Przeciągnę się leniwie, grzbiet wyprężę
Wtulę w zakamarki Twoich rąk
A oczy z nieopisanej rozkoszy zmrużę...
Bezbronna brzuszek obnażę
Pozwolę się pieścić i kochać
Chwilkę z Tobą pomieszkam
A potem pójdę swoją ścieżką...
Odpowiedzią była poezja śpiewana, wykonywana ciepło i serdecznie przez akompaniującego sobie na gitarze i obdarzonego nieprzeciętnym głosem Janusza Cubałę.
Kolejnym przeżyciem dla uczestniczących w Warsztatach była prezentacja wierszy Danuty Sawicz-Nowackiej, sędzi Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Wiersze te, na prośbę twórczyni, recytowali: poznani już wcześniej Agnieszka Kujawiak-Górna, Andrzej Skurski (laureat konkursu interpretacji piosenki biesiadnej i prezenter mody) oraz piszący te słowa. Wiersze, przepojone kobiecością, wzruszyły słuchaczy i nagrodzone zostały długimi brawami. A oto próbka talentu poetyckiego Dany, wiersz pt. Doświadczenie:
Okłamałeś
zrobiłeś minę
małego kłamcy
gdy tak przestępując
z nogi
na nogę
- Naprawdę –
powtarzałeś
- Na Boga -
przysięgałeś.
Więc
tak czuje się
okłamana kobieta
tak kocha
niekochana
małego kłamcę.
Katarzyna Jabłońska, aplikantka radcowska z Katowic, to prawdziwe odkrycie Warsztatów. Pokazała się już podczas konkursu piosenki biesiadnej, ale wszystkimi walorami wokalnymi zabłysnęła tego wieczoru. Akompaniując sobie na gitarze wykonała przepiękną balladę Leonarda Cohena „Słynny błękitny prochowiec" oraz dwie kompozycje w stylu żydowskim. Ten mini-recital zakończyła piosenka aktorska „Małżeństwo". Fascynujący niski głos, chyba nawet kontralt, a przy tym niepokojąca uroda... przeżyciem. Występ odbył się z moim skromnym udziałem, bowiem spróbowałem na skrzypcach dodać bardzo delikatne tło. Czy się to udało? Trzeba by zapytać słuchaczy, ale wiem na pewno, że śpiew Kasi poruszył wszystkich.
Po tak potężnej porcji wrażeń muzycznych nastąpił czas na nieco lżejsze, choć wysoce artystyczne dokonania. Przesympatyczna sędzia Ewa Madej ukazała się jako twórczyni okolicznościowych limeryków, tworzonych ad hoc, a ukazujących w żartobliwym tonie uczestników Warsztatów. Na przykład:
Komornik z Zielonej Góry
Od roku wyłazi ze skóry.
Jak piskorz się nie wywinie,
Impreza go nie ominie.
Chyba dostanie ruptury!
Bohater tego limeryku, Norbert Piskorz bardzo udanie naśladował niegdysiejsze gawędy profesora Zina, choć tematyka była aktualna.
A później już tylko jam-session. Uczestniczyli w niej: stały uczestnik Warsztatów - mecenas Maciej Sławiński z Komendy Głównej Policji (akordeon), sędzia Sądu Wojewódzkiego w Rzeszowie Janusz Solecki (saksofon altowy), występujący gościnnie Waldemar Rzepka (harmonijka ustna), no i niżej podpisany. Przede wszystkim królował blues.
Niepocieszony był Krzysztof Karpiński, uczestnik poprzednich Warsztatów, grający z takimi sławami, jak Krzysztof Sadowski. Z pośpiechu zapomniał wziąć ze sobą „klawiaturkę", ...dopiero by nam pokazał klasę!
Ci, co nie grali, dzielili się wrażeniami ze spotkania. Szybko płynął czas i około trzeciej nad ranem, już w niedzielę, zakończył się ten artystyczny wieczór-noc.
Niedziela
Dzień rozstania. Pora na refleksję o Ogólnopolskich Warsztatach Artystycznych Prawników. Dostarczyły wiele wzruszeń, był to też czas nawiązania nowych i odświeżenia starych przyjaźni. Czas potrzebny tym, którzy stykają się codziennie z trudnymi sprawami, tkwią w gąszczu ludzkich i prawnych dylematów. A może właśnie to wyzwala potrzebę wyrażenia siebie poprzez sztukę, poezję, muzykę?
Na koniec chylę czoło przed organizatorami -Zarządem Oddziału Zrzeszenia Prawników Polskich w Zielonej Górze, a personalnie przed Darią Gralińską, prezesem Zarządu Oddziału ZPP i prokuratorem w Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze, Anną Fąferą - prokuratorem tejże prokuraturze, Beatą Grzybek - adwokatem z tegoż miasta, Krzysztofem Dmochem i Norbertem Piskorzem - komornikami. Imprezę zorganizowali perfekcyjnie, z żalem więc rozstawałem się z Łagowem, postanawiając uczestniczyć w Warsztatach w przyszłości, mimo że nie jestem prawnikiem, a jedynie pracownikiem „Gazety Sądowej".
Do zobaczenia za rok!
Reportaż ten z pewnym trudem napisał,
a zdjęcia już dużo łatwiej wykonał
Krzysztof Bachorzewski
Reportaż został opublikowany w Gazecie Sądowej nr 12 (78) z grudnia 2000 roku