google0d32ab1f75dbe813.html

WAMP - Zakopane - reportaże i wspomnienia

Przejdź do treści

Menu główne:

Reportaże, artykuły > Gazeta Sądowa > 2002

Warsztaty Artystyczne Młodzieży Prawniczej – Zakopane 2002



Prawnicy i muzy



18 listopada ubiegłego roku, rozstając się w romantycznej scenerii Zamku Czocha, prawnicy-artyści – uczestnicy VIII WAMP (jest to powrót do pierwotnej nazwy), nie przypuszczali, że za rok spotkają się w tak odmiennym miejscu. I nie chodzi o to, że tym razem Warsztaty odbyły się w zimowej scenerii. Również i to, że zza mgieł wyłaniały się od czasu do czasu tatrzańskie wierchy, a kilkanaście minut spaceru doprowadzało do zgiełkliwych Krupówek. Uczestnicy przyzwyczajeni byli do kameralności i powiem nawet, intymności spotkań ze sztuką, którą reprezentują, a stylowe wnętrza niejako dopełniały oraz podnosiły na wyższy poziom przeżycia estetyczne. Tymczasem organizator (osoba, a nie organizacja) „zafundował” pobyt (każdy z uczestników zapłacił zań) w typowym dla „wczesnego Gierka” domu wczasowym o wdzięcznej nazwie „Rzemieślnik”. Wszystko było typowe: wczasowe śniadanka, obiady i kolacje, brak programu prezentacji twórców przybyłych na Warsztaty, nie było oficjalnego powitania ani pożegnania. A może to wszystko po to, by prawnikom grającym, malującym, piszącym nie poprzewracało się w głowach od nadmiaru talentu. Powiem krótko, organizator „nie czuł bluesa”. Sztuka, nawet ta uprawiana przez prawników, obroniła się jednak sama, co pragnę udowodnić w tym reportażu.


Aforyzmy i wideo-wspomnienia


Czytelnicy „Gazety Sądowej” znają już z jej łamów sędziego . Ten poznański prawnik o kresowych korzeniach w piątkowy (8 listopada) wieczór uraczył wszystkich zgromadzonych po kolacji uczestników Warsztatów nie tylko kolejną porcją swych aforyzmów (ich wybór można przeczytać na stronie 64) ale także wideoreportażem z tegorocznego letniego wyjazdu na rumuńską Bukowinę.
Trasa wyprawy wiodła przez Słowację i Węgry. Punktem kulminacyjnym (dosłownie) była przełęcz Prislop w grzbiecie Karpat Wschodnich, już na terenie Rumunii, za którą ukryty był cel podróży – wioski zamieszkałe przez Polaków, którzy osiedlili się tam w XIX wieku. W większości byli to robotnicy pracujący w kopalniach soli; przywędrowali tu za chlebem z przeludnionej Galicji. Do dziś pielęgnują piękną mowę polską, polskie zwyczaje i obrzędy. Największe skupiska Polaków to wsie Nowy Sołoniec, Poiana Mikula, Kaczyka i Plesza. Wszystko to zostało zarejestrowane przez sędziego Cyruliczka i wykorzystane przez telewizję kablową w Swarzędzu, gdzie mieszka autor reportażu. Na taśmie wideo zostały również uwiecznione światowej sławy monastyry prawosławne znajdujące się w pobliżu, w okolicach Suceavy, między innymi Voronet.
Kolejnym filmem zaprezentowanym przez Wojciecha Cyruliczka były impresje z Warsztatów 2001 r. w Zamku Czocha. Odżyły wspomnienia, niektórym widzom drgnęły serca, gdy zobaczyli tych, których zabrakło w Zakopanem, a więc przede wszystkim Małgosi Gruszeckiej, Magdy Wostal, Ewy Michalewicz i Agnieszki Kujawiak-Górnej.
Został także zaprezentowany film o ostatnim – jak do tej pory – rajdzie górskim ZPP, jaki miał miejsce w Prealpach (Włochy, okolice jeziora Garda). Film ten przywiózł prokurator . Zawarte w nim zostało piękno śródziemnomorskiej przyrody, surowość skalnych szczytów oraz trud forsowania górskich ścieżek i specjalny sposób wspinaczki przez pionowe ściany, tzw. via ferrata, za pomocą zabezpieczeń zwykle stosowanych przez alpinistów.

Fotografia i malarstwo


Wspomniany wyżej prokurator, od kilku lat oddelegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości, Jacek Zieliński przywiózł również ciekawe fotogramy z ostatnich trzech górskich rajdów ZPP, a więc Alp Julijskich (Słowenia), Gór Fogaraskich (Rumunia) oraz z Prealp włoskich. Zdjęcia te ukazują wielką miłość autora zdjęć do górskiej przyrody, wydobywają jej piękno, ale i grozę.
Radca prawny z Gliwic, przywiozła kilkanaście fotogramów przedstawiających drzewa zarówno w pełnej letniej szacie, jak też obnażone z liści – późnojesienne. Pełne zadumy było zdjęcie przedstawiające parę zakochanych nad jeziorem w porze przedwieczornej.
, adwokat z Legnicy pokazał zdjęcia ze styczniowej, zwycięskiej wyprawy na najwyższy szczyt obu Ameryk – Aconcaguę (6960 m).
W tym roku jedynie sędzia reprezentował prawnicze malarstwo na Warsztatach. Przedstawił typowe dla siebie czarno-białe rysunki tuszem i atramentem, przypominające grafiki. Inspiracją dla prac były m.in. wielkopolskie pejzaże, mocno uproszczone portrety, a także czysta abstrakcja.
Swoje prace malarskie przywiózł również kolejny „prawnik honoris causa”, z Zielonej Góry. Jego obrazy, kolorystycznie urozmaicone, nierzadko przedstawiały ryby – bowiem kolejną pasją autora jest wędkarstwo.

Poezja i muzyka


Te dwie dziedziny sztuki, naturalnie bliskie sobie, były najliczniej obsadzone. Sędzia do pomocy w prezentacji swoich wierszy – reportera „GS”. Szczególnie przejmujący był wiersz pt. „Wypadek”, który recytujący go Roman zadedykował swojemu tragicznie zmarłemu przyjacielowi. Oto on:

Tak skończyć
może
z sobą poeta
szaleniec
żebrak
Tak skończyć
nie może
dziewczyna
widziana przelotnie
przez szybę w tramwaju
Zatarty obraz
przez łzawość i deszcz –
czerwona plama
na placu gołębim...


Podobnie jak w ubiegłym roku, a także rok wcześniej, wielkie wrażenie wywarła piosenka autorska w wykonaniu radcy prawnego . Jej niski, sugestywny głos nic się nie zmienił, może nawet nabrał jeszcze większej mocy. Artystka uraczyła nas nie tylko znanymi z wcześniejszych występów piosenkami, ale również nowym repertuarem.
Poezję radcy prawnego przedstawiła jej koleżanka po fachu, Bożena Kołodziej.
to także stały bywalec Warsztatów. Mimo słusznej postury i tubalnego głosu, potrafi również zaczarować publiczność właśnie śpiewem na pograniczu szeptu. Ogromna dynamika, sięganie do rosyjskich romansów – to słuchacze lubią najbardziej. A największym zaskoczeniem był duet z Katarzyną Jabłońską śpiewany w języku naszych wschodnich sąsiadów.
Odkryciem zakopiańskich Warsztatów była pani prezes Sądu Rejonowego w Nowym Targu – . Nie tylko śpiewała po góralsku, ale także ukazała swoją poetycką duszę w zwartych, krótkich wierszach. Oto próbka twórczości:

•••
Krople srebrnego błękitu
Spływają chłodne po krawędzi okna
Moje spojrzenie błądzi wokoło
Mijając smutek płaczącego nieba.


•••
List ten, przeczytaj
Gdy w Twoje okno zajrzy księżyc.
Tylko wtedy uczucia są jasne
A myśli biegną wprost do miłości.


Nieco lżejszą twórczość poetycką, co nie znaczy, że łatwiejszą czy gorszą, pokazała wiceprezes NSA z Katowic . Oczywiście – słynne limeryki. Te krótkie, pięciowersowe arcydziełka, jak zwykle charakteryzowały ludzi związanych z Warsztatami lub też znanymi osobistościami publicznymi. Przytaczam limeryk o Romanie Szelągowskim:

Adwokat z Jawora i Legnicy,
Gdy go wkurzy prawo, prawnicy,
Rzuca togę,
Rusza w drogę.
Nie zatrzyma go wdzięk dziewicy.


A tak Ewa Madej scharakteryzowała zgrabnie pewną piękną sędzię NSA z Wrocławia:

Mira, czarna muza z Wrocławia,
Już od roku się zastanawia,
Jak poznać te klimaty,
Choćby płacąc na raty,
Sprawdzić co też ten WAMP wyprawia!


Znany adwokat z Nowego Targu, Władysław Chowaniec, doczekał się następującego limeryku opisującego jego wyczyny podczas rajdu górskiego ZPP w Prealpach:

Władeczek nad Lago del Garda,
Gdy dusza zagrała w nim harda,
Ruszył na via ferraty
I poniósł na ciele straty,
Bo skała była zbyt twarda.


Osobnym wydarzeniem był koncert jazzowy duetu: i . Ten pierwszy – sędzia apelacji warszawskiej, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, znakomity pianista. Drugi – prezes tegoż stowarzyszenia, jeden z pierwszych w Polsce muzyków grających na organach Hammonda. W repertuarze znalazły się znane standardy jazzowe. Byłby to znakomity występ, gdyby nie fakt, że pianino, na którym grał Krzysztof Karpiński było nieco rozstrojone, natomiast klawiatura, na której grał Krzysztof Sadowski, powiedzmy sobie szczerze nie była profesjonalnym keyboardem. Ponadto przewaga decybeli była po stronie tego drugiego, mimo że do pianina został włożony mikrofon. Wielu słuchaczy jednak uchwyciło znakomitą biegłość palców, jak i swobodę swingowego stylu obu panów Krzysztofów i wynagrodziło ich grę aplauzem.
Każdego dnia do późnych godzin nocnych trwał jam-session, w którym brali udział wszyscy uczestnicy Warsztatów. Duże wrażenie sprawiła sędzia w stanie spoczynku, , która umilała wolne chwile grą na keyboardzie. Śpiewała również znane przeboje czystym, ładnym głosem. Jak zwykle na saksofonie altowym światowe standardy grał sędzia , mając wreszcie znakomitego akompaniatora w osobie wyżej wspomnianego Krzysztofa Sadowskiego. Miłym akcentem było uczestnictwo w jam-session (kuzynki prezesa PSJ), stawiającej pierwsze, ale pewne kroki na jazzowej estradzie. Na pewno jeszcze o niej usłyszymy...
Zawsze w takich okolicznościach śpiewane bywają piosenki biesiadne. Najlepszym akompaniamentem do nich jest akordeon – szczególnie w rękach radcy prawnego . Natomiast Waldemar Rzepka zdobył uznanie uczestników Warsztatów grą na organkach. Również i niżej podpisany służył jak umiał i mógł grą na skrzypcach, nie tylko jako tło do piosenki autorskiej czy poezji, lecz również grając na jam-session.

Graj piękny Cyganie...


Na deser zostawiłem gościnny występ zespołu cygańskiego . Szefem tego zespołu z Niedzicy na polskim Spiszu jest , a w skład wchodzą wyłącznie dzieci: Marek, Sara, Sandra i Sylwia. Zespół przedstawił pieśni i tańce Romów osiadłych pod Tatrami. Pobrzmiewały więc i nuty górali podhalańskich, i węgierskie czardasze, a nawet echa melodii z dalekich Bałkanów. Miklosz, grający wirtuozowsko na skrzypcach, wykonał również własną transkrypcję słynnego „Czardasza” Montiego. – młode, piękne dziewczyny o kruczoczarnych włosach – z dużym wdziękiem, boso, w bajecznie kolorowych strojach, śpiewały i tańczyły przed zachwyconą publicznością. z nich popisywała się również grą na cymbałach węgierskich. Niestety, nie usłyszałem tak typowego dla zespołów cygańskich kontrabasu, czy używanej na tych terenach altówki węgierskiej. Zamiast instrumentów tradycyjnych wpleciono do zespołu dwa keyboardy, na których grał syn szefa zespołu. Na moje pytanie, dlaczego tak się stało? – Miklosz Czureja odparł, że ze względów oszczędnościowych. Trudno!
Dotarłem w ten oto sposób do jeszcze jednego prawnika-artysty, który objawił się na Warsztatach w Zakopanem i to w dość nieoczekiwany sposób. Otóż okazało się, że Miklosz Czureja grał na skrzypcach, które zbudował nowotarski prokurator . Nie tylko doskonały kształt, ale też piękne ich brzmienie spowodowało, że są one własnością szefa „Tatry Romy”. Wiem, że zbudować dobre skrzypce jest bardzo trudno. Potrzeba nie tylko umiejętności lutniczych, ale również wiele wytrwałości. Szczerze gratuluję!

*

Trzy doby Warsztatów Artystycznych Młodzieży Prawniczej w Zakopanem przeleciały jak z bicza strzelił. Pod względem artystycznym – mimo znaczącej nieobecności kilku osób – były dość ciekawe, choć mniej urozmaicone niż poprzednie. Znów błysnęło talentem kilka nieznanych wcześniej postaci.
Na pożegnanie wszyscy mówili: do zobaczenia za rok!


Krzysztof Bachorzewski
Zdjęcia autora


Reportaż został opublikowany w Gazecie Sądowej nr 12 (102) z grudnia 2002 roku



 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego