google0d32ab1f75dbe813.html

Ostatnia strona - Pożegnanie - reportaże i wspomnienia

Przejdź do treści

Menu główne:

Reportaże, artykuły > Gazeta Sądowa > 2007

Ostatnia strona



Pożegnanie


W związku z zawieszeniem, a być może nawet likwidacją naszego czasopisma przez wydawcę, chciałbym w tym miejscu podziękować w swoim imieniu za prawie dwunastoletnią współpracę.
Przede wszystkim dziękuję dr. prawa Dariuszowi Czajce za upór i konsekwencję w dążeniu do tego, by „Gazeta Sądowa” była odzwierciedleniem wszystkich dobrych inicjatyw podejmowanych przez całe, wielozawodowe środowisko prawnicze. To właśnie jego determinacja sprawiła, że udało się wydać ponad sto sześćdziesiąt numerów. I to wszystko pomimo wielu przeciwności, żeby nie powiedzieć – krzywd, jakie jego spotkały ze strony ludzi zawistnych. Zawsze też dr Dariusz Czajka dbał o jej wysoki poziom merytoryczny i edytorski. Nie ograniczał się jednak tylko do działań wydawniczo-logistycznych. Pisał artykuły z zakresu prawa upadłościowego i naprawczego (na którym to prawie znał się najlepiej), a także rozprawy z zakresu teorii sądzenia krytykując często przestarzały sposób myślenia prawniczego i wprowadzając tezy nowatorskie.
Dziękuję niezapomnianej pamięci Władysławowi Tyburze, wieloletniemu redaktorowi naczelnemu naszego czasopisma za to, że był moim mentorem, nauczycielem, a przede wszystkim przyjacielem.

*

Przez redakcję przewinęło się wielu dziennikarzy, publicystów i redaktorów, ale największe sukcesy „Gazeta Sądowa” odnosiła – moim skromnym zdaniem – za sprawą dziennikarza i prawnika Piotra Ambroziewicza (Kamertona). Jego celne diagnozy prawniczej rzeczywistości w Polsce zawarte w felietonach o nadtytule „Zdarta płyta” sprawiały, że czytelnicy właśnie od tych tekstów zaczynali lekturę naszego czasopisma.
Wspomnę również sędziego SN w stanie spoczynku Jerzego Gaja, który w czasach, gdy jeszcze nie było internetu dostarczał „gorących” orzeczeń Sądu Najwyższego, a także sędziego NSA i jego ojca-założyciela Zygmunta Mańka (niestety już nieżyjącego) – przybliżającego naszym czytelnikom w przystępny sposób prawo administracyjne w znakomitych, krótkich esejach pod wspólnym tytułem „Z profesjonalnej kuchni”.
Jest jeszcze jedna osoba warta przypomnienia – Krzysztof Pol. To właśnie on przyszedł pierwszy do Dariusza Czajki z ideą wydawania czasopisma o prawnikach i dla prawników, nawiązującego do wydawanego od 1873 roku tytułu pod nazwą „Gazeta Sądowa Warszawska”. I właśnie w naszym czasopiśmie powstawały pierwsze eseje o największych polskich luminarzach prawa, które później zostały przez tego znakomitego publicystę zebrane w dzieło pod tytułem „Poczet prawników polskich”.
Osobne słowa podziękowania chciałbym przekazać wszystkim tym naszym Autorom, którzy nie patrząc na profity płynące (albo raczej niepłynące) z publikacji na łamach „Gazety Sądowej”, nadsyłali teksty ważkie zarówno pod względem budowania w naszym kraju dobrego prawa, jak również ukazujące problemy i bolączki środowiska prawniczego.

*

Bywałem zapraszany na liczne imprezy o charakterze oficjalnym, takie jak np. konferencje naukowe, uroczystości jubileuszowe, czy też uroczyste otwarcia nowych sądów. Uczestniczyłem także w imprezach integrujących prawników różnych zawodów, takich jak środowiskowe imprezy sportowe, artystyczne, a także – po prostu – towarzyskie. Starałem się później na łamach naszego czasopisma przekazywać z nich moje impresje.
Dzięki tym spotkaniom poznałem wielu wspaniałych ludzi, prawników z całej Polski, którzy stali się moimi przyjaciółmi. Wymienię tylko kilka takich postaci (według porządku alfabetycznego): sędziowie Wojciech Cyruliczek i Janusz Solecki, kurator Krystyna Worek, mecenas Magdalena Wostal, sędzia Jerzy Żuralski.
W moim sercu na zawsze pozostanie jeszcze wiele osób, spotkanych podczas przygody z „Gazetą Sądową”, także reprezentujących inne niż prawnicze zawody.
Na koniec chciałbym przeprosić PT Czytelników za wszystkie niedociągnięcia techniczne, czy merytoryczne, jakie miały miejsce w czasie mojej pracy w „Gazecie Sądowej”, wynikające z nieudolności, niefrasobliwości, czy nieuwagi. Zawsze jednak starałem się wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak potrafię.
Myślę, że jeszcze nieraz spotkamy się...

 Krzysztof Bachorzewski


Artykuł został opublikowany w Gazecie Sądowej nr 12 (162) z grudnia 2007 roku


 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego