Wyzwolenie Puchaczowa
Rewolucja socjalna, wojna i żydo-komuna
Załamanie militarne Niemiec w latach 1915-1916 i ich sytuacja wewnętrzna w kolejnych latach, skłoniły rząd bolszewickiej Rosji do przyspieszenia realizacji planu „wszechświatowej rewolucji socjalistycznej”. Strategia radziecka musiała wówczas skierować swoje wojska na kraje bałtyckie, w tym przede wszystkim Litwę oraz na Białoruś i Ukrainę. Następnie podjęto marsz na Warszawę, aby wkrótce – jak głosiła propaganda bolszewicka – osiągnąć Berlin, Wiedeń i Paryż.
Próbę wprowadzenia rządów bolszewickich na obecnych ziemiach polskich rozpoczęto od Białegostoku. Również na Lubelszczyźnie dały się zauważyć działania antypaństwowe, gdyż wielu, zwłaszcza wpływowych Polaków, nauczyło się w okresie atrofii polskiej państwowości, że łatwiej się żyje w kolaboracji z zaborcą niż w trosce o dobro wspólne, jakim jest niepodległa i własna, ale biedna i poraniona ojczyzna z własnym państwem.
Wrogie nastawienie przejawiała szczególnie ludność żydowska, byli funkcjonariusze rosyjscy, a przede wszystkim działacze Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, która jako jedyna z organizacji politycznych opowiedziała się za poparciem nacierających oddziałów Armii Czerwonej.
W celu współdziałania z nacierającymi od wschodu bolszewikami od lipca do września 1920 r. istniał w Lublinie tzw. Rewkom (Komitet Rewolucyjny), który działał intensywnie na rzecz dezercji z Polskiej Armii, oporu przeciwko wysyłaniu na front wschodni członków Milicji Ludowej oraz agitował wśród robotników lubelskich i biedniejszych chłopów za przyłączeniem ziem polskich do czerwonej Rosji. Obiecywano tam przecież nadanie chłopom ziemi i enigmatyczne „wyrównanie wielowiekowych krzywd społecznych”.
Dopiero rzeczywisty obraz „wilka w owczej skórze”, bezpośrednia bliskość frontu polsko-bolszewickiego i widmo bezbożnego komunizmu, przed którym przestrzegały zarówno katolickie, jak prawosławne ambony, zmieniły nastawienie części ludności. Realne zagrożenie państwa, ale przede wszystkim bezpośrednie relacje świadków „nadawania” ziemi i „równości klasowej” przez bolszewików, świadków wywodzących się przede wszystkim spośród białoruskich i ukraińskich chłopów oraz innych polskojęzycznych mieszkańców ówczesnych polskich kresów wschodnich, zmieniły probolszewickie nastroje.
Reorientacja ta była utwierdzana relacjami Polaków i ludności rusińskiej, która powróciła z tzw. bieżeństwa, przeżywszy „w pigułce” horror władzy radzieckiej, działalności czekistów, kolektywizacji i nacjonalizacji, rozkułaczania nawet najbiedniejszych, walki z religią, zwłaszcza chrześcijańską. Postawa wobec wojny w chwili bezpośredniego zagrożenia nie „jakiejś jaśniepańskiej Polski”, czy „ich państwa”, ale własnego domu, zagrody, pola z plonami, rodzinnej wioski, stała się probierzem patriotyzmu i pierwszym cementem wspólnej II Rzeczypospolitej. Wówczas właśnie antynarodowy charakter ruchu komunistycznego ukształtował od roku 1920 stereotyp (skrajnie negatywny) komunizmu i wszelkiej lewicowości jako „agentury sowieckiej i żydo-komuny”.
Grupa generała Stanisława Bułak-Bałachowicza
W rejonie Brześcia Litewskiego i tzw. Trójkąta Kijowskiego, na mocy rozkazu Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego z 5 marca 1920 r., swoje siły wojskowe organizował gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz, oficer byłej armii rosyjskiej. Już w czerwcu grupa Bałachowicza, bo tak ją odtąd nazywano, złożona z białoruskich chłopów prawosławnych, muzułmańskich mieszkańców Kaukazu oraz wielokulturowych przedstawicieli polskich ziem wschodnich przydała się dla wsparcia oddziałów Armii Polskiej działającej na Polesiu.
Ryzykowne opóźnienia odwrotu 3 armii przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, z uwagi na chęć podtrzymania szacunku dla polskiego oręża, zostały jakby powetowane wadliwą taktyką planu Siemiona Budionnego i sprawnym, przemyślanym wsparciem Grupy gen. Bałachowicza.
Do grupy tej chętnie garnęli się wówczas włóczędzy żądni przygód wojennych oraz wielojęzyczni dezerterzy i jeńcy z armii bolszewickiej, najczęściej siłą wcieleni do leninowskich oddziałów.
Najwięcej sławy i chwały przyniosło gen. Stanisławowi Bułak-Bałachowiczowi, organizowanie operacji wojennych pod dowództwem gen. Zygmunta Zielińskiego, szefa oddziałów osłonowych 3 armii, wyodrębnionych dla potrzeb polskiej kontrofensywy równolegle z członem ofensywnego 3 armii, dowodzonym przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.
Obok rosnącej liczebnie od około 4 tysięcy do 12 tysięcy żołnierzy Grupy Bałachowicza, działał pododdział sześciuset konnych, mylony z rosyjskim, bo rosyjskojęzyczny, zwany Samodzielnym Korpusem Kozackim. Grupa Bałachowicza, według niektórych danych, w najlepszym okresie stanowiła trzy czwarte składu liczebnego 3 armii.
Mozyrska „bestia” i bitwa o Puchaczów
„Przecież była to jakaś apokaliptyczna bestia, przed którą cofały się przez miesiąc (od lipca do sierpnia 1920 r. – przyp. GJP) liczne dywizje” – pisał o Uderzeniowej Grupie Mozyrskiej, marszałek Józef Piłsudski. Ta bolszewicka „apokaliptyczna bestia” zawierała w swoim składzie 58 dywizję strzelców pieszych, dowodzoną przez Władimira Popowa. Dywizja działała w sierpniu 1920 r. na linii Siedliszcze nad Wieprzem – Puchaczów – Lubartów. Bardziej do przodu, czyli na zachód, wysunięta była sowiecka kawaleria kazańska i partyzanci antonowscy (od Lubartowa po Kock) oraz strzelcy z 57 dywizji pieszej Michała Olszańskiego (od Maciejowic nad Wisłą do Charlejowa pod Kockiem – n. Wieprzem).
6 sierpnia Józef Piłsudski podjął decyzję o podjęciu ofensywy w rejonie Wieprza wydając stosowny rozkaz. Pomimo przejęcia go przez 12 armię, gdy miał trafić do polskiej 3 armii, dowództwo sowieckie nie uwierzyło w jego prawdziwość – był wprost nieprawdopodobny.
Grupa Bałachowicza około 9 sierpnia była gotowa do akcji. Dokooptowano kilku ochotników z Łęcznej oraz kilkuset spośród okolicznych chłopów, głównie z Chełmszczyzny, południowego Podlasia, okolic Cycowa i Puchaczowa. Zanim do dowództwa dotarł rozkaz o konieczności zaatakowania wroga na linii Garbatówka – Urszulin – Włodawa, znając poprzednie uzgodnienia, w nocy z 14 na 15 sierpnia Grupa Bałachowicza oskrzydliła od strony Dratowa i od Ciechanek Łańcuchowskich miejscowość Puchaczów. Atakiem od Dratowa, zakończonym potyczką w okolicach starego cmentarza w Puchaczowie, kierował sam gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz, zaś uderzeniem od Ciechanek i Starej Wsi – prawdopodobnie ppor. Stanisław Lis-Błoński, tutejszy rodak, oficer łącznikowy i rozpoznawczy.
Białorusko-tatarskie pododdziały Grupy Bałachowicza zaatakowały Puchaczów od strony Nadrybia i Bogdanki. Zaskoczone zagony bolszewików: strzelcy z 58 dywizji piechoty i kawalerii w sile jednej brygady jazdy, stacjonującej w rejonie Las Puchaczowski – Brzeziny, wycofały się w popłochu z osady. Raporty podawały, że kierujący sowieckimi pododdziałami sądzili, iż mają do czynienia z głównymi siłami polskiego przeciwnika.
Skutkiem ataku uprzedzającego Grupy Bałachowicza było sparaliżowanie sowieckiego planu ataku w dniach 15-16 sierpnia na Łęczną i Lublin. Podjazdy bolszewickie zdążyły podejść 14 sierpnia do Suffczyna koło Łęcznej.
Podzwonne 1920 roku
Efektem tego uderzenia było złamanie wydłużonego w tym miejscu tzw. kręgosłupa sowieckiej Grupy Mozyrskiej, dzięki czemu bardziej możliwe stało się rozgromienie reszty pododdziałów armii bolszewickiej słynnym manewrem znad Wieprza w dniach 15 i 16 sierpnia 1920 r., niesłusznie nazywanym „cudem nad Wisłą”. Poza jedynym pozytywnym aspektem religijnym – w dniu 15 sierpnia przypadał w Puchaczowie odpust i właśnie ten fakt, nasunął jednemu z francuskich korespondentów myśl o takim sformułowaniu, gdy sprawozdawał o wojnie polsko-bolszewickiej – francuskie, a potem europejskie oraz częściowo polskie (nieprzychylne Piłsudskiemu) media, chciały porównać zwycięstwo polskie w 1920 roku do słynnego we Francji „cudu nad Marną”, gdzie rzeczywiście tylko cud pozwolił odnieść Francuzom zwycięstwo, gdyż pod każdym względem, obiektywnie powinni wygrać Niemcy...
Polskie zwycięstwo, w którym poważny udział miały pododdziały złożone z przedstawicieli całej mozaiki narodowościowej obszaru Rzeczypospolitej, czego przykład stanowili Bałachowcy (Grupa Bałachowicza), było niewątpliwie zwycięstwem opatrznościowym, ale był to dar sowicie opłacony krwią polskich patriotów – obrońców Ojczyzny i młodego państwa polskiego. I dlatego na puchaczowskim starym cmentarzu obok krzyża prawosławnego z napisem „Mir prachu twojemu” stanął drewniany, łaciński krzyż, na którym nasi przodkowie w 1920 r. napisali: „Niepodległość spłacona – pszelaną krwią”. Natomiast niewątpliwy błąd ortograficzny, polegający na napisaniu słowa „przelaną” przez „sz”, symbolicznie świadczył o najważniejszych zadaniach narodu polskiego i państwa w okresie pokoju; niesieniu kaganka oświaty tym, na sile i determinacji których oparło się zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej – polskiej ludności wiejskiej, chłopom od Pińska i Kowna po Wisłę i Poznań, Śląsk i Gdynię. Na tej sile przecież od wieków budowano męstwo moralne i siłę ekonomiczną narodu i państwa polskiego.
Post factum
Po wyparciu z Puchaczowa wojsk sowieckich, Grupa Bałachowicza wyzwoliła Urszulin oraz Piszczac i w tych właśnie miejscowościach rozlokowała swoje pododdziały. Przez cały czas, wspomagając różne odcinki bitewne, nękała atakami wycofujące się w nieładzie formacje „wszechświatowej rewolucji komunistycznej”. Wraz z innymi jednostkami 3 armii dokonywała wywiadu na Zabużu, osłaniała Chełmszczyznę i sąsiednie rejony Lubelszczyzny przed kontratakiem bolszewickim, a także atakami różnych formacji, które straciły łączność z głównym sowieckim dowództwem.
Niestety, Traktat Ryski przekreślił możliwość wyzwolenia spod sowieckiego jarzma białoruskich chłopów, którzy wydatnie wspierali nasze wyzwolenie. Ogromna część dawnych kresów I Rzeczypospolitej, na siedemdziesiąt lat zajęta została przez bolszewicką Rosję, a chłopi z Białorusi doznali ciężkiego „rewanżu” za pomoc udzieloną „jaśniepańskiej Polsce” w walce z Sowietami.
Grzegorz Jacek Pelica