google0d32ab1f75dbe813.html

Dzień siódmy - Rzym - Monte Cassino - Acquafondata - Borgo Patierno - reportaże i wspomnienia

Przejdź do treści

Menu główne:

Reportaże, artykuły > VII Rajd Intermarium
Piątek, 17 maja
– dzień siódmy

Ginevra Palace Hotel w Rzymie –
Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino
– Acquafondata Borgo Patierno Agristor Country House

ok. 200 km

17 maja – dzień pierwszego spotkania z Monte Cassino. Po porannych zabiegach toaletowych i urozmaiconym śniadaniu (szwedzki stół) trzeba było w miarę sprawnie spakować się, by około godziny 9 ruszyć w drogę na południe. Autostrada w kierunku Neapolu zawsze bywa oblężona przez pojazdy, tak było i tym razem. Z ciekawością wypatrywałem po lewej stronie drogi coraz wyższych wzgórz, tak charakterystycznych dla tej części Apeninów. Ponieważ niemal trzydzieści lat temu jechałem tą drogą wraz z zespołem folklorystycznym „Stokłosy” w którym grałem na skrzypcach, przypominałem sobie tamtą jazdę z przygodami (awaria i wymiana opony w autokarze marki „Autosan”), a później już przy podjeździe do klasztoru na Monte Cassino problemy ze zmieszczeniem się na licznych serpentynach.
Po przejechaniu sporej liczby kilometrów, wreszcie zamajaczyły przede mną charakterystyczne, potężne wzgórza, będące forpocztą masywu Monte Cassino. Niebawem zjechaliśmy z autostrady i po kilku-kilkunastu kilometrach wjechaliśmy do miasta Cassino, leżącego u podnóża wzniesienia na którego szczycie bieleje klasztor oo. Benedyktynów.
Tym razem bus techniczny, pomimo ciągle nie malejącego obciążenia, dał radę. Na górnych parkingach przy zabudowaniach klasztornych stało już wiele autokarów, które wwiozły liczną rzeszę polskich harcerzy. Przed nimi stało zadanie przygotowania do jutrzejszych (18 maja) uroczystości państwowych. Po krótkim postoju w tym miejscu dostaliśmy wiadomość, że możemy podjechać jeszcze kilkaset metrów bliżej polskiego cmentarza i wkrótce znaleźliśmy się wśród zaparkowanych między drzewami motocykli. Bez trudności zaparkowaliśmy bus techniczny nieopodal i po krótkiej chwili komandor rajdu zarządził spotkanie w celu ustalenia planu na najbliższe godziny.
Plan był jasny: Msza święta, złożenie wieńca i zapalenie zniczy pamięci oraz czas na indywidualne przeżycie pobytu w tym, tak ważnym dla Polski i Polaków miejscu.

*
Po przejściu majestatyczną drogą wiodącą od miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy, najpierw w dół, później nieco pod górę dostaliśmy się na teren Polskiego Cmentarza Wojennego. Na wprost nieco wyżej znajduje się specjalne miejsce służące do składania wieńców. Jest to rodzaj okrągłej, kamiennej misy wpisanej w Krzyż Virtuti Militari. Tam też uroczyście, w asyście naszego pocztu sztandarowego złożyliśmy wieniec. Idąc dalej przeszliśmy obok mogił gen. Władysława Andersa i Jego żony kpt. Ireny Renaty Anders, a także gen. Bolesława Ducha – dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Wśród rzędów żołnierskich mogił doszliśmy do muru okalającego najwyższą część cmentarza, to jest olbrzymiego, równoramiennego krzyża wykonanego ze szpaleru krzewów, zaś na skrzyżowaniu ramion, w otoczeniu potężnych głazów widać taflę białego marmuru z uwypuklonym polskim godłem narodowym.
Tuż przed wspomnianym przeze mnie wcześniej murem, w centralnym miejscu znajduje się również wykonany z marmuru ołtarz polowy z wyrytym napisem „PAX” (Pokój) i po bokach żołnierskimi orłami trzymającymi w szponach tarcze oraz z zamkniętą koroną zwieńczoną krzyżem (symbolem niezawisłości i podległości tylko Bogu). W tym właśnie miejscu ksiądz kapelan Mieczysław Kucel CSMA w asyście stowarzyszeniowego pocztu sztandarowego odprawił Mszę świętą w intencji poległych i pochowanych w tym miejscu polskich żołnierzy. Eucharystia miała charakter nie tylko religijny, lecz także patriotyczny, czego wyrazem była homilia, której fragmenty uwieczniłem na jednym z moich filmów. Uczestniczenie w naszej, stowarzyszeniowej uroczystości było dla nas wyzwaniem honorowym, które znieśliśmy z powagą, spokojem i zadumą. Jedynym mankamentem był upał, który w tym dniu nam towarzyszył.
Pobyt na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino nie był tego dnia jedynym wydarzeniem, w którym uczestniczyliśmy. Otóż kilkanaście kilometrów od cmentarza znajduje się niewielkie miasteczko Acquafondata w którym tego dnia odbywały się państwowe uroczystości związane z bitwą, którą w uproszczeniu nazywa się bitwą o Monte Cassino. Otóż jedna z dróg zaopatrzenia dla żołnierzy 2 Korpusu Polskiego wiodła właśnie przez tę miejscowość. I tu właśnie założono jeden z dwóch polowych cmentarzy dla poległych żołnierzy głównie z 5 Kresowej Dywizji Piechoty oraz 4 Pułku Pancernego „Skorpion”. W 1945 roku szczątki pochowanych tu żołnierzy zostały przeniesione na Polski Cmentarz Wojenny, ale miejsce pamięci ich pochówku pozostało.
W godzinach popołudniowych 17 maja, gdy przybyliśmy do Acquafondata uroczystości już trwały przy włoskim pomniku poległych na wszystkich frontach, w centrum miejscowości. Zdążyliśmy na szczęście uczestniczyć w złożeniu wieńców. Następnie uroczystości przeniosły się w inne miejsce, mianowicie na teren pierwotnego cmentarza polowego polskich żołnierzy. Wzruszającym momentem było uczestnictwo w uroczystości Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego wraz chórem i orkiestrą. Wykonanie przez nich Mazurka Dąbrowskiego na ziemi włoskiej wzruszyło do łez zgromadzonych w tym miejscu kombatantów, niestety już nielicznych z racji wieku.
Po tak dużej dawce emocji i wzruszeń czekała na nas jeszcze podróż kilkadziesiąt kilometrów do miejsca naszego noclegu. I tu nastąpiło pełne zaskoczenie. Ze świata związanego z historią i dramatami polskiego oręża przeszliśmy (przejechaliśmy) w miejsce, gdzie rządzi przyroda i spokój – Borgo Patierno Agristor Country House. Jest to (podobno) hotel trzygwiazdkowy który bardziej przypomina hiszpańską hacjendę ze względu na ustronność miejsca i otoczenie złożone z gajów oliwnych i plantacji winogron. Jedynie horyzont ograniczają dość pokaźne wzgórza, ale oddalone od tego miejsca o dobre kilka kilometrów.
Choć byliśmy zmęczeni wrażeniami tego dnia, a także nieznośnym upałem sięgającym ponad 30 stopni, daliśmy się namówić przez niezmordowanego Maćka na uczestnictwo w jego kolacji. Tu warto podkreślić, że w przygotowaniu tej wieczornej uczty, a także pomoc przy wydawaniu jadła brała udział z wielkim osobistym wdziękiem Ewa – partnerka i w życiu, i na motocyklu mojego siostrzeńca. Jak to zwykle bywa, kolacja przeciągnęła się do północy, choć wszyscy wiedzieli, że jutrzejszy dzień będzie jeszcze trudniejszy i bogatszy we wrażenia.

17 maja to dzień modlitewnego skupienia przed wyjazdem na Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino.
I tak wyjeżdżając z Rzymu nasz ksiądz kapelan w krótkim wystąpieniu przedstawił cel naszej obecności na cmentarzu,
zaś fragmenty „naszej” Mszy świętej na Monte Cassino można zobaczyć tu

CIĄG DALSZY TU
 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego