google0d32ab1f75dbe813.html
Menu główne:
Ogólnopolskie Warsztaty Artystyczne Prawników – Zamek Czocha 2001
Prawnicy i muzy po roku
W dniach od 16 do 18 listopada
bieżącego jeszcze roku
brać prawnicza
po raz VIII spotkała się
na Ogólnopolskich Warsztatach
Artystycznych Prawników.
Organizator, którym w tym roku był
Zarząd Oddziału Jeleniogórskiego
Zrzeszenia Prawników Polskich,
wybrał miejsce szczególne
– Zamek Czocha.
Ten malowniczy zamek jest pięknie położony na granitowej skale nad brzegiem zaporowego jeziora Leśniańskiego na Pogórzu Izerskim. Był on wzmiankowany w 1329 r. jako własność ks. Henryka Jaworskiego i tworzył wraz z sąsiednimi warowniami tzw. okręg Kwisy. W 1346 r. przeszedł pod władztwo Czech i stał się siedzibą rodów rycerskich. Pod koniec XVIII wieku budowlę zniszczył pożar. Zamek odbudowano na początku XX wieku z daleko posuniętymi zmianami w stosunku do wyglądu i wystroju pierwotnego. Mimo przeróbek budowla ta dobrze oddaje charakter minionych wieków, szczególnie gotyku i baroku, z których zachowało się sporo autentycznych elementów.
Z Zamkiem Czocha związanych jest wiele podań i legend niekoniecznie prawdziwych. Szczególnie dużo mrożących krew w żyłach historii związanych jest z władającym zamkiem rycerskim rodem von Nostitz, a od XVIII wieku – von Uechtritz. Od tamtych lat szczególnie nielubianych gości zamku straszy „biała dama” błąkająca się po krużgankach, natomiast czasem da się słyszeć kwilenie niemowlęcia żywcem zamurowanego nad kominkiem w jednej z komnat. Miejsce spotkania dla prawników-artystów wybrano więc idealne.
Piątek
Wstępem do Warsztatów stał się przedpołudniowy rajd dookoła jeziora Leśniańskiego, połączony ze zwiedzaniem elektrowni wodnej z początku XX wieku, z zachowaną w wyśmienitym stanie maszynownią (turbiny, generatory), działającą bez zarzutu i dającą energię elektryczną pobliskim miejscowościom. Wszyscy uczestnicy podziwiali blisko pięćdziesięciometrową kamienno-betonową tamę, gdzie po jednej stronie, głęboko w dole wił się dziki jar Kwisy, a po drugiej rozpościerała się głęboka toń jeziora.
W dalszą rajdową wędrówkę wybrało się zaledwie dziesięć osób wraz z przewodnikiem, którym był Bogdan Kulszewicz. Prowadził nas najpierw wzdłuż jeziora Leśniańskiego ścieżkami, ale i po bezdrożach do malowniczych ruin zamku Rajsko. Następnie na przełaj przez lasy, łąki i pola rajdowa gromadka doszła do równie malowniczej zapory wodnej na jeziorze Złotnickim. Stamtąd było już niedaleko do ośrodka wypoczynkowego w Złotnikach Lubańskich, gdzie w wieży zwanej szubieniczą (?) przygotowany był ciepły posiłek z grilla.
Rajd, który pierwotnie miał być lekką przechadzką w pięknym plenerze, okazał się w rzeczywistości dość wyczerpujący. Kilkanaście kilometrów, w większości po bezdrożach, sprawiło że uczestnicy ledwie zmieścili się w czasie, przewidzianym przez organizatorów. Podziwiać należy wytrwałość w walce z przeciwnościami sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu, Wojciecha Cyruliczka (nota bene kiedyś znakomitego lekkoatletę sprintera), który nie tak dawno przeszedł leczenie operacyjne. Również Zofia Markiewicz wraz z mężem – Maciejem Sławińskim (dyrektorem Biura Prawnego Komendy Głównej Policji) przeszli w niezłej formie ten szmat drogi. Wśród tych wytrwałych piechurów znalazło się również małżeństwo prawniczo-lekarskie Halina i Dariusz Radziszewscy. Niejaką asekuracją była obecność na tej trasie Ewy Karpińskiej (sędzi NSA z Katowic), turystki wysokogórskiej, bywałej nawet w Himalajach. Grupę rajdowiczów zamykała Magda Wostal – adwokat z Poznania i niżej podpisany. Bliskość ta wynikała z faktu, że to ja namówiłem Magdę na czynne uczestnictwo w Warsztatach (o dokonaniach artystycznych tej sympatycznej i... pięknej dziewczyny nieco później).
Po powrocie do Zamku Czocha był czas na odświeżenie się i przygotowanie do oficjalnego otwarcia Ogólnopolskich Warsztatów Artystycznych Prawników. Wszystkich uczestników powitali organizatorzy: prezes Zarządu Oddziału Jeleniogórskiego ZPP, adwokat Małgorzata Gruszecka oraz prokurator z Lubania Śląskiego Edward Szafraniec. Zabrał również głos szef Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze Wojciech Przezdzięk (w cywilu znany szwejkolog). Z wrodzoną sobie swadą przywitał nas (jak to określiłem już w ubiegłym roku) dobry duch Warsztatów, prezes Oddziału w Katowicach ZPP, mecenas Andrzej Josse. Niewątpliwie ujmującym akcentem było imienne powitanie każdego z uczestników tego spotkania prawników-artystów. I tych, którzy tworzyli Warsztaty od początku, i tych, którzy od niedawna uczestniczą w imprezie, jak również tych, którzy znaleźli się po raz pierwszy.
W klimat sprzyjający zanurzeniu się w krainę łagodności wprowadził gość specjalny Warsztatów – Henryk Żukowski. Przedstawił on recital piosenki autorskiej akompaniując sobie na gitarze. Treścią jego kompozycji były niepokoje związane z rzeczywistością społeczną i polityczną kraju. W sposób delikatny, a jednocześnie przejmujący, artysta przedstawił problemy nurtujące tę część Polaków, którzy chcą dokonać czegoś pożytecznego. Ironiczne spojrzenie na elity polityczne, i te z lewa, i te z prawa, mieszało się z poetycką wizją pracy dla wspólnego dobra.
Od tej chwili muzy zawładnęły Zamkiem Czocha. Dobromiła Tenerowicz – radca prawny z Poznania przedstawiła swoją poezję. Najpierw tę najnowszą, z ostatnich miesięcy, pełną ciepła, kobiecych tęsknot, później jakby spinając klamrą twórczość ostatniego roku powróciła do przeboju ubiegłorocznych Warsztatów, wiersza Z wiatrem tańczyłam...
Miłym akcentem wieczoru były wiersze autorstwa córki prokuratora Edwarda Szafrańca – Doroty (studentki Wydziału Prawa UJ). Mimo młodego wieku, dojrzałe erotyki (o dziwo, dedykowane swojej mamie) spowodowały żywe zainteresowanie widowni.
Kolejna prezentacja to minirecital Katarzyny Jabłońskiej – radcy prawnego z Katowic. Tak, tak. Była odkryciem ubiegłorocznych Warsztatów w Łagowie jeszcze jako aplikant. W tym roku pokazała chyba jeszcze lepszą formę. Jej niski, niepokojący głos, w powiązaniu z dramatyzmem treści utworów i dobrym opanowaniem instrumentu (gitary) stworzył niesamowity klimat zasłuchania i utożsamienia się słuchaczy z artystką.
Piątkową prezentację piosenki autorskiej, czy też raczej poezji śpiewanej zakończył Janusz Cubała, związany nie tylko przez brata – Andrzeja ze światem prawniczym, lecz przez swój udział od dawien dawna w Warsztatach Artystycznych Prawników. Przedstawił on wybór ballad Bułata Okudżawy towarzysząc sobie na gitarze. Niezwykły dynamizm od szalenie intymnego pianissimo po szerokie, typowe dla tych utworów forte, wspaniały głos Janusza oraz zawarte w utworach treści sprawiły, że artysta musiał kilkakrotnie bisować.
Po tych występach, pełnych poetyckiego skupienia, nastąpiły prezentacje nieco lżejsze, co nie znaczy mniej ważne. Niezastąpiony na Warsztatach komornik z Zielonej Góry Norbert Piskorz przypomniał sylwetkę prof. Zinna, znaną z niegdysiejszych audycji telewizyjnych „Piórkiem i węglem”, naśladując zarówno sposób mówienia, jak i sylwetkę, opisując urodę Małgorzaty Gruszeckiej.
Jak zwykle z wielkim zainteresowaniem oczekiwano na to, co jest już tradycją Warsztatów Artystycznych Prawników. Sprawcą tej tradycji jest sędzia NSA w Katowicach – Ewa Madej i jej słynne limeryki. Te pięciowersowe perełki, które rządzą się swoimi wyrafinowanymi prawami oddają bezbłędnie charakter postaci, o których mówią oraz niesamowitą wprost spostrzegawczość Autorki.
Niech przykładem będzie następujący limeryk:
Prawnicy w Zamku Czocha
Śnią, że ich Muza pokocha.
A zamiast pointy –
Alimenty.
Bo „dzieło” w beciku szlocha.
Czy też:
Prezesa Jossego z Tychów
Trudno zaliczyć do mnichów.
To nie kameduła.
Bo jego reguła –
Brylować wśród życia artychów!
Późny wieczór i noc upłynęła na wspólnym śpiewaniu, graniu, biesiadowaniu. Przygrywał na akordeonie Bogdan Kulszewicz. Powstało wiele nowych przyjaźni, zauroczeń, a może nawet zakochań. Jak to wśród artystów. Kto chciał, mógł tańczyć. Autor tego reportażu, mając za przewodniczkę Dobromiłę Tenerowicz – bywałą już wcześniej w tym zamku, udał się na poszukiwanie tajemnych przejść, znanych z filmu „Gdzie jest generał” z niezapomnianymi rolami Elżbiety Czyżewskiej i Jerzego Turka. Kilka takich przejść znaleźliśmy, ale niestety, zakończone były ślepo. Przy okazji nabiłem sobie niezłego guza, nie zauważając niskiego sklepienia (szliśmy mając za jedyne światło świeczkę).
Moment otwarcia
Warsztatów (od lewej):
Wojciech Przezdzięk,
Małgorzata Gruszecka,
Edward Szafraniec
i Andrzej Josse
Spojrzenie
na przeciwległy
brzeg Kwisy
przez otwór
strzelniczy
w murze
Zamku Czocha
Małgorzata Gruszecka
wraz
z Darią Gralińską
Fragment architektury
Zamku Czocha
Sypialnia książęca
– na czas
Warsztatów
oddana
w posiadanie
małżeństwu
Zofii Markiewicz
i Maciejowi Sławińskiemu
Na spacerze
po zamczysku
Silna grupa ze Śląska:
(od lewej) Andrzej Josse,
Irena Piotrowska,
Teresa Roztoczyńska
i Elżbieta Burzyńska
Reprezentacja
Zielonej Góry:
sędzia
Danuta Sawicz-Nowacka
oraz prokuratorki –
Daria Gralińska
i Anna Fąfera z córeczką
Mecenas Bożena Kołodziej
z mężem,
sędzia Barbara Błaszczyk
oraz małżeństwo
prawniczo-lekarskie
Halina i Dariusz
Radziszewscy
Państwo Radziszewscy,
Zofia Markiewicz
z Maciejem Sławińskim,
inżynier Andrzej Lubas,
sędzia Janusz Solecki,
(po prawej stronie
na pierwszym planie)
sędzia
Wojciech Cyruliczek
Jeszcze raz Śląsk
w osobach:
sędzi Katarzyny Szostak,
sędzi Bożeny Nowalskiej
i mecenasa
Andrzeja Josse
Widok z okna
jednej z komnat
zamkowych
na dolinę Kwisy
„Nasze” modelki.
Od lewej:
Kasia Jabłońska,
Magda Wostal,
Dorota Szafraniec,
Dana Sawicz-Nowacka
oraz sprawczyni
Warsztatów i pokazu –
Małgorzata Gruszecka.
Zwieńczeniem imprezy
był bankiet
Pożegnalne ognisko
w zamkowej fosie
Ostatnie,
nostalgiczne spojrzenie
Magdy Wostal
na malownicze otoczenie
Zamku Czocha
Sobota
Po dopóźnonocnych artystycznych produkcjach trudno było uczestnikom Warsztatów obudzić się o godzinie wyznaczonej przez organizatorów. Więc z niejakim poślizgiem prawnicy-artyści, ale również i kibice, bo na każdej takiej imprezie są przesympatyczni ludzie, którzy wspomagają oklaskami i samą bytnością tych pierwszych, po śniadaniu poszli zwiedzać Zamek Czocha. Przewodnikiem po nim był kustosz. Otworzył on przed nami nie tylko zamknięte dotąd komnaty i przejścia po krużgankach, ale ponadto bardzo ciekawie i szeroko opowiedział o historii i legendach związanych z tym zamkiem (o czym było na początku).
Oglądaliśmy więc sypialnię książęcą z łożem pod baldachimem w kolorze złoto-brązowym oraz buduar wraz z tajemniczymi schowkami i łazienkę książęcą. Na czas Warsztatów komnata ta była oddana w posiadanie Zofii Markiewicz i Macieja Sławińskiego, chyba w podziękowaniu za wytrwałość w bywaniu na tego typu imprezach. Przy okazji dopowiem, że Maciej podczas wieczornego, piątkowego spotkania robił użytek z akordeonu, który przywiózł ze sobą, grając akompaniament do różnych pieśni biesiadnych.
Niespodzianką dla nas stało się zejście aż do podziemi zamkowych, gdzie zostaliśmy uraczeni miodami pitnymi, zarówno tymi słodkimi, jak i wytrawnymi, trójniakami, dwójniakami oraz wytwornymi półtorakami. Wszystko to działo się w nikłym blasku kilku świec, więc atmosfera była odpowiednia.
Gdy wróciliśmy na górę, nastał czas artystów-prawników prezentujących malarstwo, grafikę, fotografię artystyczną. Po raz kolejny swoje prace pokazał Wojciech Cyruliczek (grafika czarno-biała). Przedstawił również swoje dokonania literackie w postaci licznych aforyzmów oraz książki wydanej własnym sumptem pt. Wroniecki pitawal – wspomnienia sędziego.
Piękne zdjęcia jesiennego pejzażu przywiozła Maria Śliwowska, radca prawny z Gliwic. Również swoje prace malarskie przedstawił Waldemar Rzepka z Zielonej Góry (zadziwił on wszystkich wspaniałymi albumami pamiątkowymi z wypraw wędkarskich tak egzotycznych, jak np. Kuba). Sędzia gorzowski Agnieszka Kujawiak-Górna przywiozła dwa akty kobiece (malarstwo olejne). Podsłuchałem rozmowę nieznajomych mi osób, które były zafrapowane nie tylko przedstawieniem piękna kobiecego ciała, ale również warsztatem malarki, jej dokładnością w dopracowaniu szczegółów.
Roman Szelągowski, adwokat z Legnicy przywiózł przetworzone komputerowo zdjęcia – portrety twórców z poprzednich Warsztatów. Pokazał również pokłosie swojej letniej wyprawy do Kirgizji w postaci kolorowych i czarno-białych zdjęć wysokogórskich. Niektóre z tych zdjęć wykonane zostały na niebagatelnej wysokości ok. 6500 m n.p.m., na stokach Piku Lenina.
Na koniec zostawiłem deser. Miłym odkryciem Warsztatów w Zamku Czocha była Magda Wostal. Przywiozła ze sobą kolekcję kart okolicznościowych wykonanych na zapotrzebowanie domowe, ale chyba również po to, by uzewnętrznić swoją w gruncie rzeczy artystyczną duszę. Szalona prostota a jednocześnie dokładność wykonania. Pomysły na zastosowanie całkiem prozaicznych tworzyw (korek, opakowania po kosmetykach, muszelki, itp.) do stworzenia miniatury plastycznej spotkały się z żywym zainteresowaniem, a nawet propozycjami kupna.
I jeszcze Ewa Michalewicz. Chyba wszyscy mężczyźni wodzili za nią wzrokiem. Ale nie tylko efektowny wygląd, lecz kilkanaście prac malarskich przyciągało uwagę. A później jeszcze duo – Ewa i Miła, poetycko rozmawiały na temat układów kobieta – mężczyzna oraz swych przeżyć z nimi związanych. Nieskromnie dodam, że i ja brałem w tym udział. Na skrzypcach próbowałem dopowiedzieć swoje uczucia, kojarzące się z odwiecznym tematem relacji między kobietą i mężczyzną.
Następnie zostałem „odpytany na okoliczność” recitalu skrzypcowego, o którym stało napisane w programie Warsztatów. Udało mi się jakoś wybronić, spróbowałem tylko coś zaimprowizować. Chciałem zawrzeć w mojej muzyce wszystko dobro, które było moim udziałem w czasie trwania tego spotkania prawników-artystów. Również w ten sposób dziękowałem za wszystkie ciepłe słowa pod adresem mojej osoby, jakie padły z ust tych, którym za pomocą skrzypiec starałem się stworzyć odpowiedni klimat do prezentacji swojej twórczości.
Taki klimat spróbowałem osiągnąć również podczas prezentacji poezji sędzi Sądu Okręgowego w Zielonej Górze – Danuty Sawicz-Nowackiej. Jej bardzo intymne przeżycia, zawarte w erotykach, spotkały się z dużym uznaniem zebranej publiczności.
Wreszcie ostatni akcent artystyczny, czyli pokaz mody. Podobnie jak w ubiegłym roku w Łagowie, tak i teraz Małgorzata Gruszecka przedstawiła kolekcję najlepszych polskich projektantów. Tworzywem był len z Zakładów Lniarskich „Orzeł” SA w Mysłakowicach koło Karpacza. Pokaz odbył się w sali rycerskiej Zamku Czocha, a oprócz zawodowych modelek wystąpiły uczestniczki Warsztatów.
Później już był tylko bankiet wieńczący tę wspaniałą imprezę (pieczone prosię) oraz zabawa do białego rana. I ja tam byłem, mało piłem, wszystko widziałem i teraz to zanotowałem.
Niedziela
Oj, trudno wstać o dziewiątej, gdy o ósmej poszło się spać! Wasz reporter poszedł spać nieco wcześniej, choć bawił się przednio, przede wszystkim dzięki... ale niech to pozostanie naszą tajemnicą.
Jeszcze tylko wspólne ognisko w fosie z kiełbaskami oraz grzanym winem („za tych, co prowadzą”) i uroczyste zamknięcie Ogólnopolskich Warsztatów Artystycznych Prawników. Były dyplomy i drobne podarunki dla każdego z uczestników. I to już koniec... do zobaczenia za rok. Gdzie? Prezes Andrzej Josse poinformował zebranych, że:
• nastąpi powrót do terminu nieco wcześniejszego;
• przywrócona zostanie nazwa – Warsztaty Artystyczne Młodych Prawników (WAMP);
• organizatorem będzie Oddział w Katowicach ZPP.
Na koniec byłbym nieuczciwy, gdybym nie przypomniał imion i nazwisk ludzi, którzy także tworzyli atmosferę, a więc słuchaczy lub tych, którzy może zbyt mało przebojowo pokazywali się jako prawnicy-artyści. Na Warsztatach obecna była prezes Sądu Okręgowego w Katowicach Irena Piotrowska, sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie – Barbara Błaszczyk, prezes Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej Katarzyna Szostak, sędzia z tegoż sądu Agata Dybek-Zdyń, Bożena Nowalska – sędzia Sądu Rejonowego w Jastrzębiu Zdroju, sędzia Sądu Okręgowego w Rzeszowie Janusz Solecki – ciągle niewykorzystany jako muzyk grający na saksofonie altowym, choć przybył ze swoim perkusistą Andrzejem Lubasem, a ten ze swoimi bębnami. Wśród widowni dostrzegłem również laureatów poprzednich Warsztatów w osobach Elżbiety Burzyńskiej – adwokata z Tarnowskich Gór oraz Bożeny Kołodziej – radcy prawnego z Gliwic. Zieloną Górę, poprzedniego gospodarza Warsztatów reprezentowały prokuratorki z Prokuratury Okręgowej Anna Fąfera i Daria Gralińska.Trzeba również wspomnieć o wielkich nieobecnych, sędzi NSA z Katowic Małgorzacie Wolf-Mendeckiej oraz sędziego Sądu Apelacyjnego z Warszawy Krzysztofa Karpińskiego, znakomitego jazzmana, któremu obowiązki służbowe nie pozwoliły na przybycie do Zamku Czocha oraz adwokata Andrzeja Skurskiego z Mikołowa, którego zatrzymała ciężka choroba żony. Łączymy się z Tobą Andrzeju licząc, że za rok zajaśniejesz na kolejnych Warsztatach. Szkoda również, że nie zobaczyliśmy kolejnych prac fotograficznych Danusi Witkowskiej, a także nie usłyszeliśmy głosu sędzi Małgorzaty Ciecierskiej z Bytomia.
*
Jeśli kogoś nie wspomniałem, przepraszam. A kończąc przytaczam limeryk Ewy Madej skierowany do mnie (zodiakalnego Byka):
Aparat, klisza, pstryczek.
Z postury motyl – nie byczek.
Za sprawą skrzypiec i smyka
Zdobył już tytuł prawnika
I ulubieńca prawniczek.
Krzysztof Bachorzewski
Fot. autora
Zamek Czocha
w jesiennych barwach
Reportaż został opublikowany w Gazecie Sądowej nr 12 (90) z grudnia 2001 roku