google0d32ab1f75dbe813.html

Dzień trzynasty - Sant'Elpidio - Florencja - Bolonia - reportaże i wspomnienia

Przejdź do treści

Menu główne:

Reportaże, artykuły > VII Rajd Intermarium
Czwartek, 23 maja
– dzień trzynasty


Il Castellano Vacenze, Porto Sant'Elpidio – Florencja
– CDH My One Hotel Bologna (Bolonia)


ok. 420 km

23 maja rozpoczął się jak zwykle około 6 rano. Korzystając z pięknej pogody wyszedłem na balkon pokoju w którym spędziłem noc aby podziwiać sielski krajobraz. Po prawej stronie, w oddali było widać morze, przenosząc wzrok na lewo widać pofalowany teren rolniczy, którego dominantę stanowiło wzgórze, na którym rozsiadła się miejscowość z kulminacją kościoła i zamku (chyba).
Kilka zdjęć, później poranna toaleta, pakowanie – to wszystko już stało się rutyną – i przygotowanie do Eucharystii. Tym razem Msza święta odbyła się w zakątku ogrodu.
W planie na dzień dzisiejszy było ponad 400 km drogi, właściwie zatrzymując się jedynie „na cepeenie” by uzupełnić paliwo. Pierwszym celem była Florencja. Droga wiodła z wybrzeża ku widniejącym w oddali Apeninom, górom biegnącym wzdłuż Italii. Krajobraz stawał się z każdym kilometrem bardziej urozmaicony. Po kilkudziesięciu kilometrach zaczęły pojawiać się tunele lub wiadukty, ale droga – właściwie autostrada – nie powodowała specjalnych trudności w szybkim poruszaniu się kawalkady motocykli oraz podążającym za nimi busem w którym jechałem.
W ten sposób, po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Florencji. Wjechaliśmy do centrum, by zaparkować jak najbliżej miejsca spotkania z umówionym przewodnikiem (przewodniczką). I tu powstał duży problem. Motocykliści znaleźli miejsce na parkingu podziemnym. Niestety, wysokość tego parkingu wynosiła 2,20 m, zaś bus liczył 2,40 m. Jednym słowem klops. Sebastian próbował znaleźć w okolicy miejsce dla busa, bez skutku. Pozostawienie naszego auta gdzieś poza centrum też nie wchodziło w grę. Postanowiliśmy zatem jechać do Padwy, gdzie mieliśmy planowany nocleg.
Jazda z Florencji do Bolonii to kolejne przekroczenie Apeninów. I znów były emocje związane z przejazdem tunelami. Niektóre z nich miały po kilkanaście kilometrów. Bez trudu trafiliśmy do hotelu, gdzie po rozgoszczeniu się w pokojach, postanowiliśmy zwiedzić w zastępstwie Florencji – Bolonię.
Zamówiliśmy taksówkę i za 20 euro dotarliśmy do Piazza Maggiore – nieopodal bazyliki św. Petroniusza, w samym centrum Bolonii. Urzekła mnie atmosfera panująca w tym miejscu. Mnóstwo kafejek i ogródków przed nimi i to wszystko wypełnione po brzegi zarówno turystami jak i miejscowymi. Miejscowy bard śpiewał typowo włoskie piosenki akompaniując sobie na gitarze. Jego głos dobrze było słychać nawet na sąsiednim placu ze słynnym posągiem Neptuna dzięki nagłośnieniu.
Przy zapadającym zmierzchu postanowiliśmy znaleźć uliczkę znaną z przewodników turystycznych, gdzie można niemal przez całą dobę robić zakupy spożywcze. Po krótkich poszukiwaniach udało się nam ją znaleźć. Weszliśmy do jednego z lokali, który z zewnątrz wyglądał jak sklep spożywczy, a okazał się restauracyjką. Tu daliśmy upust swoim jedzeniowym chuciom. Zamówiliśmy deskę miejscowych wędlin i serów oraz butelkę czerwonego wina. Racząc się tymi specjałami chłonęliśmy atmosferę włoskiej ulicy.
Był już wieczór, gdy wróciliśmy do hotelu. Akurat tuż przed nami przyjechali motocykliści, którzy spędzili chyba równie dobrze czas we Florencji. Niebawem rozeszliśmy się do swoich pokoi marząc o solidnym odpoczynku.

Fragmenty porannej Mszy świętej można obejrzeć tu
zaś przejazd do Bolonii oraz spacer po tym mieście jest dostępny tu

CIĄG DALSZY TU
 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego