google0d32ab1f75dbe813.html
Menu główne:
Pod koniec sierpnia 1975 roku zmieniłem stan cywilny. Po prostu ożeniłem się. Uroczystości z tego powodu były dwie – jak to w tamtych czasach bywało –ślub cywilny i kościelny. Ten drugi miał miejsce w warszawskim kościele pw. Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim w Warszawie. Po nim odbyło się spotkanie najbliższych w restauracji lotniska Okęcie, a następnie około północy wylot na pokładzie turbośmigłowego Iliuszyna-18 PLL LOT do Burgas.
Pierwsze dwa tygodnie to pobyt w Warnie i Sozopolu nad Morzem Czarnym. Następnie przemieściliśmy się do Płowdiw, a później do miejscowości Septemwri, skąd linią wąskotorową dotarliśmy do Bansko, leżącego u podnóża Pirynu. Ta linia kolejowa należy do najbardziej malowniczych w Bułgarii i nie tylko. Przebijając się przez pasmo Rodopów pokonuje liczne tunele i serpentyny, a nawet podziemne pętle. Niestety, trasę tę pokonaliśmy w nocy, drzemiąc, a nawet śpiąc na plecakach, czym wywołaliśmy małą sensację wśród podróżujących Bułgarów. W Bansko przesiedliśmy się w rejsowy autobus (czy raczej autobusik), który po 18 kilometrach podjazdu dowiózł nas do schroniska Bynderica, leżącego na wysokości 1810 m n.p.m.
Jeszcze jedna ciekawa wiadomość – otóż tym samym pojazdem jechał znany eseista, krytyk literacki i tłumacz literatury rosyjskiej, współpracownik KOR i późniejszy prezes KRiT – Andrzej Drawicz. Osiadł on we wspomnianym przeze mnie schronisku Bynderica, zaś my ruszyliśmy jeszcze wyżej, do oddalonego o 45 minut pieszej wędrówki schroniska pod Wichrenem (1950 m n.p.m.).
Piryn i Rylski Monastyr
– połowa września 1975 roku