Utwór składa się z czterech części: Adagio, Allegro di molto, Menuetto i Finale Presto. Rozpoczyna się dość nietypowo, jak na ówczesne kanony formalne, mianowicie od części wolnej i jak opisuje to program koncertu: „której uporczywy, powolny rytm może przywodzić na myśl drogę krzyżową”. Wszystkie części Joseph Haydn zapisał w jednakowej tonacji f-moll, która nie tylko w tamtych czasach uchodziła za tonację kojarzoną z nieszczęściem, mrokiem, śmiercią i żałobą. Jedynie w Menuetto – jak napisane jest w programie – „na chwilę tylko rozświetla trio w F dur”.
*
Następnym utworem prezentowanym przez Sinfonię Varsovia była kompozycja dwudziestowiecznego, niemieckiego kompozytora Paula Hindemitha Trauermusik (Muzyka Żałobna) na altówkę i orkiestrę smyczkową, którą skomponował w 1936 roku. Partię solową z dużym wdziękiem, wewnętrznym żarem i wspaniałą techniką wykonała Katarzyna Budnik.
Tu pozwalam sobie na krótkie, osobiste wspomnienie. Otóż w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku, będąc uczniem Państwowego Liceum Muzycznego w Warszawie w klasie altówki prof. Jerzego Grzegorzewskiego, zmagałem się z koncertem na altówkę i orkiestrę Der Schwanendreher (po polsku prawdopodobnie – Łabędzi śpiew). Przypominam sobie, że nawet wystąpiłem na jednym ze szkolnych popisów, z akompaniamentem fortepianu (Magda Komiażyk z tej samej klasy, późniejsza pianistka, kompozytorka i pedagog) grając pierwszą część tego koncertu: „Berg und tiefem Tal": Langsam – Mäßig bewegt, mit Kraft” („Między górą a głęboką doliną”: umiarkowanie wolno, z mocą).
Ci, którzy czytają ten reportaż muszą wierzyć, że słuchając Hindemitha przeżywałem bardzo podobną w charakterze muzykę do tej z moich wspomnień w dwójnasób. Urzekła mnie pełna pasji gra altowiolistki Katarzyny Budnik i jej… dyscyplina psychiczna w momencie, gdy z widowni zabrzmiał dzwonek telefonu (co słychać w końcówce nagrania).
Trauermusik jest czteroczęściową suitą, którą Paul Hindemith stworzył w Londynie zaledwie w ciągu kilku godzin na wieść o śmierci króla Jerzego V. W tym miejscu kolejny raz posłużę się nader celnym stwierdzeniem, zawartym w programie, który otrzymali wszyscy uczestnicy koncertu, a mianowicie: „Łagodnie śpiewająca altówka przynosi w utworze Hindemitha pewne ukojenie, wzmocnione przekazem czwartej, ostatniej części Trauermusik opartej na luterańskim chorale Vor deinen Thron tret’ ich hiermit (Staję przed Twoim tronem)”.
*
Po części instrumentalnej koncertu pasyjnego nastąpił powrót do wokalnej jego części w wykonaniu Ensemble Peregrina. Znowu z pełną mocą wybrzmiały średniowieczne utwory oparte o Canticum Canticorum, czyli starotestamentową Pieśń nad Pieśniami. Każda z wykonawczyń miała sposobność solowego zaprezentowania swojego kunsztu wokalnego. I słuchacze się nie zawiedli. Każdy głos z osobna i w wielogłosie ukazał nie tylko profesjonalizm śpiewaczy, ale również znajomość specyfiki wokalistyki dawnych wieków.